Demonstrujący przeciwko chińskiemu reżimowi skarżą się na działania policji
Prascy aktywiści twierdzą, że podczas demonstracji wyrażającej wsparcie dla ochrony praw człowieka zostało złamane prawo zgromadzeń. Oskarżają policję i magistrat, krytyukują stanowiska prezydenta Miloša Zemana i rządu, które pozwalają na działania zagrażające fundamentalnym zasadom demokracji liberalnej.
Grupa osób skupiona wokół kompozytora Michaela Kocába, byłego ministra praw człowieka i aktywisty społecznego, zdecydowała się zaskarżyć państwo czeskie za naruszenia w dziedzinie praw człowieka. Zamierza szczególnie zająć się nadużyciem ze strony policji i stołecznych władz, których funkcjonariusze publiczni mieli się dopuścić w trakcie demonstracji zorganizowanej podczas wizyty chińskiego prezydenta w Pradze 28 marca. „Zakładamy, że faktyczną odpowiedzialność ponoszą nie tylko policjanci Republiki Czeskiej, ale polityczni zleceniodawcy. Ci według konstytucji powinni działać, a nie działali”, oświadczył Kocáb na konferencji prasowej.
Popierający skargę, wśród których znajdują się takie osobistości, jak były przewodniczący Partii Zielonych Martin Bursík, Kateřina Jacques z Parti Liberalno-Ekologicznej, Hana Marvanová z konserwatywnej Partii Obywatelsko-Demokratycznej, były działacz opozycyjny Jan Ruml, aktor i reżyser Břetislav Rychlíktwierdzą, że za działania prezydenta odpowiada bezpośrednio rząd, który w praktyce doprowadza do zagrożeń podstawowych zasad wolnej demokracji.
Skarga na zachowanie policji jest związana z legalnym, zgłoszonym odpowiednim władzom zgromadzeniemw celu ochrony praw człowieka na Placu Hradczańskim podczas wizyty Xi Jinpinga. Według jednego z organizatorów, Martina Bursíka, demonstracja była pasywnie przerywana i zatrzymywana przez policjantów.
„Zachowywali się totalnie nieprofesjonalnie, nikt nam nie mówił, kto dowodzi akcją, byli agresywni i wyglądało na to, że chcą wywołać konflikt. Jest to moment, kiedy nasze prawa człowieka ją deptane i odmawia się nam naszego konstytucyjnego prawa do zgromadzeń”, podkreślił Bursík.
Według prawnika Jana Kalvody istnieją trzy możliwości obrony: skarga konstytucyjna, postępowanie administracyjne i śledztwo przeciwko nadużyciu funkcjonariusza publicznego. Inicjatywa planuje wykorzystać wszystkie trzy możliwości. Celem skargi jest uznanie przez sąd interwencji magistratu i policji za bezprawne.
„Nie możemy być zadowoleni z tego, że jakiś dowódca policji albo urzędnik miejski zrobił głupstwo, ale jest to pierwszy krok. Nie można oskarżać nikogo innego, kto nie maczał w tym palców”, wyjaśnił kierunek oskarżeń Kalvoda.
Na czwartkowej konferencji wystąpili przedstawiciele organizacji pozarządowych, przedsiębiorców, studentów, ale też socjolog Jiřina Šiklová, senator Zdeněk Papoušek, organizator czerwonych kart Martin Přikryl, brat byłego prezydenta Ivan Havel, słowacki polityk Fedor Gál, pisarz Ivan Binar i reżyser Václav Marhoul.
Ostatni z wymienionych działaczy wyraził swoje podejrzenie, że nie chodziło tylko o naruszenie prawa zgromadzeń, ale też o porządek w dowodzeniu. Oddziały bezpieczeństwa były kierowane przez ludzi, którzy nie posiadali do tego uprawnień, co zaproponował też zawrzeć to w skardze. Według Marhoula należy wyjaśnić, kto dowodził całej akcji i kto określił strategię policyjnej interwencji.